Kultura studencka, choć nastręcza wiele problemów przy próbie jej zdefiniowania i usytuowania we współczesnej kulturze polskiej, była zjawiskiem realnie istniejącym w konkretnym czasie i dającej się określić przestrzeni, a mianowicie w drugiej połowie XX wieku. Co więcej, była ona integralną częścią kultury narodowej, zawdzięczając swoje w niej miejsce i pozycję aktywności twórczej reprezentantów środowiska studenckiego i młodej inteligencji. To ich krytyczna postawa wobec zastanej rzeczywistości, będąca rezultatem określonych wyborów ideowych i artystycznych, sprawiła, że kultura studencka w społecznym odbiorze kojarzy się do dziś z otwartością na nowe idee i wartości, innowacyjnością, eksperymentem formalnym. Cenione jest w niej także dążenie do poznania prawdy o człowieku i świecie, uwrażliwienie na kwestie społeczne i moralne oraz chęć naprawy tegoż świata, nawet jeśli przybiera ona kształt nierealizowalnej utopii. Jest bowiem przywilejem młodości, że nie musi się ona liczyć z możliwościami i realiami. (...)
Prezentowane tutaj uwagi odnoszą się do twórców kultury studenckiej, nie zaś do całości zjawiska obejmującego swoim zasięgiem także nadawców w sensie szerszym (mecenat, organizacja patronacka), pośredników, instytucje uczestnictwa w tejże kulturze i jej odbiorców. Twórcy ci reprezentują trzy pokolenia mające swoje wyraziste miejsce w typologii stosowanej w badaniach literackich oraz krytyce artystycznej. Od połowy XIX wieku następstwo pokoleń w kulturze polskiej odbywa się w przedziale czasowym obejmującym 12 – 15 lat. Dla przykładu w okresie powojennym do literatury wchodziły kolejno następujące po sobie generacje: Kolumbowie (debiuty wojenne i tużpowojenne), pokolenie 56, pokolenie 68, pokolenie 80 – 81 (Solidarność i stan wojenny jako przeżycie pokoleniowe „nowych roczników” i formacji „Brulionu”), postbrulionowcy i pokolenie 2000. Jak z tego widać, dwa kryteria brane są pod uwagę przy wyodrębnianiu pokoleń literackich i ich etykietowaniu: metryki urodzenia oraz moment debiutu, pokrywający się najczęściej z przeżyciem generacyjnym.
Kultura studencka w Polsce zaczyna się od pokolenia 56, które urodziło się w latach 30., dzieciństwo przeżyło w czasie wojny, zaś w fazę socjalizacji weszło w okresie powojennym, z wszystkimi wynikającymi z tego faktu konsekwencjami, jak masowa przynależność do ZMP, indoktrynacja ideologiczna, nawrócenie na „nową wiarę”, rewolucyjna frazeologia, zaangażowanie się w „słuszną sprawę”, czyli uczestnictwo w realizacji komunistycznej utopii. Stalinowski terror i strach przerywa w 1953 roku śmierć wodza światowego proletariatu, dając początek procesowi odwilży. Od zarania uczestniczy w nim aktywnie pokolenie, które jeszcze do niedawna było instrumentalnie wykorzystywane do zwalczania wroga klasowego, pozostałości starego ustroju, wpływów Kościoła i imperialistycznej propagandy, a teraz w przyspieszonym tempie wyzwala się z ZMP-owskiego gorsetu myślenia i działania. Organizacyjny uniform nie wytrzymuje konkurencji ze strojem bikiniarskim i z ciuchami z „tandety”, pryncypialność i oficjalność przegrywa z prywatnością, drwiną i śmiechem, purytanizm ustępuje miejsca swobodzie obyczajowej, kolektyw zastępuje grupa koleżeńska. Następują zrazu niewielkie, potem coraz głębsze zmiany polityczne, kulturowe i obyczajowe, w wyniku których ubywa stalinistów, a przybywa rewizjonistów, socrealizm okazuje się kilkuletnim tylko epizodem w dziejach polskiej sztuki, a w kulturze swoją obecność coraz wyraźniej zaznaczać będzie pokolenie 56.
Znalazło ono dla siebie, właśnie w obszarze rodzącej się kultury studenckiej, nowe możliwości działania i wypowiedzi. Zaledwie rok po śmierci Stalina powstają pierwsze teatry studenckie: STS i Bim-Bom. Ich twórcy nie byli zrazu świadomi, co tym swoim aktem założycielskim zapoczątkowują. Z okazji premiery „Radości poważnej” zapraszali do „studenckiego teatrzyku Bim-Bom”, będąc przekonani, że to co proponują to tylko zabawa w teatr. Określenie „teatrzyk” – niejako na własne życzenie – przylgnęło do tego typu zespołów i ciągnęło się za nimi latami. Na pełną „niepodległość” teatr studencki wybił się w Polsce dopiero w okresie kontrkultury. Niezależnie jednak od etykiet, w początkowym, pionierskim okresie rozwoju studenckiego ruchu kulturalnego na czoło wysuwają się teatry o profilu satyrycznym. Powstają w różnych ośrodkach akademickich (Warszawa, Gdańsk, Łódź, Poznań), by już w 1955 roku spotkać się na I Ogólnopolskim Przeglądzie Teatrów Satyrycznych w Warszawie. Satyra w różnych odmianach gatunkowych staje się w owym czasie najpopularniejszą formą wypowiedzi, a teatr najbardziej przydatnym miejscem ich artykulacji. Być może dzieje się tak dlatego, że wówczas nie ma jeszcze – poza radykalizującym się w latach odwilży tygodnikiem studenckim „Po prostu”, który nie bez przyczyny przemianowuje się w 1955 roku na „tygodnik studentów i młodej inteligencji” – prasy studenckiej. Pojawienie się studenckich tytułów na większą skalę nastąpi w latach 1956 –57 („Kontrasty” na Wybrzeżu, „Wyboje” w Poznaniu, „Poglądy” we Wrocławiu, „Od Nowa” w Warszawie, „Pod Wiatr” w Lublinie, „Czarno na Białym” i „Zebra” w Krakowie), ale będzie to zjawisko krótkotrwałe (niektóre tytuły nie przetrwają roku, a nawet jednego numeru). W sytuacji zatem, kiedy prasa studencka nie mogła stać się w pełni reprezentatywną trybuną wypowiedzi młodego pokolenia, jej funkcję przejął teatr, w którym publicystyka i satyra polityczna były najwyżej cenione. Na Ogólnopolskim Przeglądzie Teatrów Studenckich we Wrocławiu w 1956 roku STS dostał nagrodę, notabene od ZMP, za „konsekwentną bojową linię polityczną i wartość literacką tekstów satyrycznych”.
Kultura studencka w drugiej połowie lat 50. obejmuje swoim zasięgiem także inne rodzaje i formy twórczości, jak literatura, muzyka, plastyka, film i taniec. Wizytówką środowiska i jego aktywności kulturalnej stają się kluby studenckie – instytucja do tego czasu nieznana zarówno w Polsce, jak i gdzie indziej. Rychło zyskują one, zwłaszcza te o charakterze środowiskowym, jak gdański Żak, krakowskie Jaszczury, warszawskie Hybrydy, poznańska Od Nowa, wrocławski Pałacyk, prestiż i znaczenie w miastach, gdzie powstały i działały, skupiając wokół siebie środowiska młodoartystyczne, miejscowe elity intelektualne, a także kreując nowe wzorce uczestnictwa w kulturze.
Pod koniec lat 50. kultura studencka ma już na tyle znaczący dorobek, że jej mecenas – Zrzeszenie Studentów Polskich – decyduje się go zaprezentować na I Ogólnopolskim Festiwalu Kulturalnym Studentów. W maju 1959 roku do Krakowa przyjechały najlepsze teatry i kabarety, a wśród nich warszawska „Stodoła” z obrazoburczym „Królem Ubu”, który – jak pisał wtedy Jan Kott – „rozrósł się do satyry na całą historię narodową od chrztu Polski do Października”. Jazz okazał się najbardziej reprezentatywną dla tego pokolenia muzyką, a Stanisław Grochowiak, Ernest Bryll i Ireneusz Iredyński – czołowi przedstawiciele grupy „Współczesność” – pokoleniowymi poetami (otrzymali główne nagrody literackie).
Pokolenie 56 odcisnęło na kulturze studenckiej w jej początkowej fazie rozwoju niezatarte piętno. Dla jego reprezentantów, mających ambicje i aspiracje twórcze, była ona bowiem najłatwiej dostępną, a nierzadko jedyną przestrzenią, gdzie mogli je realizować. W drugiej połowie lat 50. była to kultura in statu nascendi, toteż niepodważalną zasługą tego pokolenia jest położenie pod nią fundamentów, zbudowanie bazy materialnej (nierzadko własnymi rękami), wypracowanie modelu współpracy i współdziałania z mecenasem, innymi słowy stworzenie instytucjonalnych i organizacyjnych ram umożliwiających jej funkcjonowanie przez długie lata.
Duchowy obraz tego pokolenia odnajdujemy w przedstawieniach teatrów satyrycznych i dramatycznych, w programach kabaretowych, w utworach literackich (m.in. „Piękni dwudziestoletni” M. Hłaski), publicystyce i krytyce artystycznej. Bolesne doświadczenie stalinizmu powoduje niewiarę w sens historii, która staje się przedmiotem drwin, a nawet szyderstwa (tzw. szkoła prześmiewców). Literatura szuka tematu na peryferiach, na bohaterów
wybiera sobie ludzi z marginesu, lumpa lub trampa, w każdym razie outsidera. Poezja żywi się estetyką turpizmu, odreagowując w ten sposób lakiernictwo socrealizmu. Sztuka przedstawia świat w kategoriach groteski i absurdu; żeby go objaśnić artyści dowołują się do egzystencjalizmu, a nie do marksizmu.
Na przestrzeni zaledwie kilku lat w kulturze dokonał się przewrót, którego uczestnikami, nierzadko bardzo aktywnymi, byli twórcy zwani studenckimi. Pozostawili po sobie niemały dorobek, mający dzisiaj zwłaszcza nie tyle walor dzieła sztuki, co świadectwa tamtych czasów.
Na początku lat 60. zwraca na siebie uwagę pokolenie o tej samej nazwie, określane niekiedy przez krytykę mianem „wnucząt”. Weszło ono w wewnątrzpokoleniowy spór z grupą „Współczesności”, skupiającą o kilka zaledwie lat starszych od niego poetów. Swoją tożsamość pokoleniową poeci „Orientacji” budowali na pojęciu „przeżycia negatywnego”, co oznaczało w tym sporze odwołanie się nie do samego wydarzenia historycznego ważnego w zbiorowej biografii (dla pokolenia 56 był nim Październik i to, co do niego doprowadziło), lecz do jego skutków. Mianując się pokoleniem Orientacja Poetycka Hybrydy usytuowała się „pomiędzy Scyllą »klasycyzmu« a Charybdą »awangardyzmu«”. W istocie była to raczej prężnie działająca grupa literacka, co najwyżej „drugi rzut" pokolenia 56, wydająca własne czasopismo i animująca ruch młodoliteracki w skali ogólnopolskiej. Jej niepodważalną zasługą była imponująca w tamtym okresie liczba wydawnictw, co przy permanentnym braku papieru i niewydolności poligrafii wydawało się zjawiskiem zupełnie niewytłumaczalnym. Wydawnictwa sygnowane przez Jerzego Leszina, wyróżniające się pomysłowością, różnorodnością i poziomem edytorskim, wyprzedziły o dwie dekady niezależny ruch wydawniczy i pod wieloma względami były jego prekursorem oraz odpowiednikiem w latach 60. – 70.
Pokoleniowość kultury studenckiej daje się zauważyć zarówno wtedy, kiedy śledzimy indywidualne biografie twórców, jak i dzieje instytucji. Amatorski, poza nielicznymi wyjątkami, status tej kultury i wynikający z niego brak perspektyw na stabilizację życiową powoduje, że większość twórców z etykietą „studencki” rozstaje się po kilku latach od ukończenia studiów. Przy okazji warto pamiętać, że to oni, a nie „prawdziwi” studenci wyznaczają poziom tej kultury i są autorami jej najwyżej cenionych osiągnięć. Co się tyczy instytucji, to i tutaj czymś normalnym jest rotacja kadr, wyczerpanie możliwości dalszego działania i w rezultacie samorozwiązanie bądź likwidacja. Nie brakuje jednak przykładów instytucji „długiego trwania” w kulturze studenckiej, czego przykładem są kluby, chóry, zespoły pieśni i tańca oraz niektóre teatry.
Problem starzenia się ludzi i instytucji w studenckim ruchu kulturalnym próbowano rozwiązać na różne sposoby. Jednym z nich była profesjonalizacja, czyli umożliwienie twórcom studenckim zdobycia zawodowych uprawnień w tych dziedzinach, które uprawiali –
z formalnego punktu widzenia - po amatorsku. W połowie lat 70. kilka czołowych teatrów studenckich uzyskało status zawodowy, a ich członkowie dyplomy aktorskie.
Pod koniec lat 60. pokolenie 56 jest już w kulturze studenckiej prawie nieobecne. W 1970 roku STS – duma i symbol tego pokolenia – uzyskuje status teatru miejskiego, by po dwóch latach ostatecznie zakończyć żywot. Wraz z nim odchodzi z kultury studenckiej pokolenie, które dało jej życie, zapewniło wysoki poziom i społeczne uznanie. Następcy pojawili się już kilka lat wcześniej. W Krakowie narodził się Teatr STU i miesięcznik „Student”, w Poznaniu powstał Teatr Ósmego Dnia, w Lublinie Gong 2 i Scena Plastyczna KUL-u. Dla wrocławskiego Kalambura były to najlepsze lata, czego dowodem nie tylko świetne spektakle [„Szewcy”, „Futurystykon”, „W rytmie słońca”], lecz także zorganizowany z jego inicjatywy i jego siłami I Międzynarodowy Festiwal Festiwali Teatrów Studenckich, który niebawem stanie się flagową imprezą polskiej i światowej kontrkultury. W tymże mieście działa także Studencki Teatr Pantomimy Gest i kabaret Elita, w Gdańsku kabaret To Tu i teatr Galeria, na Śląsku STG, w Warszawie Hybrydy i Stodoła.
Lata 60. przyjęło się określać mianem „małej stabilizacji”, do czego asumpt dała sztuka Tadeusza Różewicza o takim tytule. Wtedy wszystko wydawało się małe: perspektywy rozwoju kraju, aspiracje obywateli, możliwości władzy, a nawet realizm w prozie. Jeśli jednak spojrzeć z dzisiejszej perspektywy na kulturę i twórczość w tamtym okresie, to utrwalany przez lata jej negatywny obraz wymaga rewizji. Okazuje się bowiem, że zwłaszcza w takich dziedzinach, jak muzyka, plastyka, film, a także literatura i teatr, powstało wówczas wiele wartościowych dzieł, nierzadko o walorach uniwersalnych, które właśnie z tego powodu zdobyły uznanie także za granicą. Zwolennicy weryfikacji obiegowych i do dziś obowiązujących ocen mają na to wiele dowodów, a są nimi np. dorobek warszawskiej szkoły historyków idei, twórczość Pendereckiego, Lutosławskiego, Grotowskiego, Szajny, Swinarskiego, Tomaszewskiego, Kantora, Hasiora, Abakanowicz, Wajdy, Hasa, Andrzejewskiego, Lema i wielu innych artystów oraz intelektualistów.
Swoisty paradoks tego okresu polega na tym, że z jednej strony narasta konflikt między środowiskami twórczymi a „dyktaturą ciemniaków” sprawujących rządy, z drugiej zaś sztuka, szczególnie asemantyczna, korzysta w pełni z prawa do eksperymentu i poszukiwań formalnych, jak również z mecenatu państwa, które w polityce kulturalnej preferuje kulturę wysoką.
Kultura studencka, sytuując się od początku w tym kręgu, w latach 60. utrwala swoją pozycję i prestiż, mimo że z wolna dokonuje się w niej pokoleniowa zmiana warty. W okresie owego przesilenia generacyjnego powstają nadal świetne spektakle [„Sędziowie” i „Moralność Pani Dulskiej” w Teatrze 38, „Szewcy” Witkacego w Kalamburze, „Wiosna” B. Schulza w STG, „Termitiera” w Galerii, „Pamiętnik wariata” w STU, „Testament Villona” w Gongu 2, „Kochany panie Ionesco” S. Tyma w STS-ie), programy kabaretowe (Młynarski, Kofta, Friedman w Hybrydach, Knittel, Jodłowska, Umer w Stodole, Niedzielski i Kaczmarek w Elicie), artystyczne sukcesy odnoszą chóry Politechniki Szczecińskiej i Akademii Medycznej z Gdańska, zespoły folklorystyczne, tańca nowoczesnego i pantomimy, twórcze kluby filmowe, powstają nowe czasopisma kulturalne („Agora” i „Student”), rozwija się ruch Pro Musica i inne formy upowszechniania kultury w środowisku studenckim.
Ale najważniejsze stać się dopiero miało w marcu 1968 roku. W proteście przeciwko zdjęciu „Dziadów” z afisza studenci w największych ośrodkach akademickich kraju wychodzą na ulice. Interweniuje brutalnie ZOMO i milicja robotnicza. Rodzące się pokolenie 68 ma swoje własne przeżycie generacyjne, okupione procesami i relegowaniem z uczelni. Represje dotykają tylko część studentów zaangażowanych w tzw. wypadki marcowe, natomiast niemal wszyscy zaczynają rozumieć, że zostali poniżeni i oszukani, że „prasa kłamie”, a język może „obsłużyć” każdą wypowiedź, nawet najbardziej niegodziwą. Z tego właśnie bolesnego doświadczenia rodzi się postawa nieufności, a zarazem potrzeba odwagi i samodzielności myślenia.
Wydarzenia w marcu 1968 rozegrały się w środowisku akademickim i miały ograniczony zasięg. Dopiero ich konsekwencje odczuli boleśnie obywatele polscy pochodzenia żydowskiego, zmuszeni do emigracji. I to, co było konsekwencją owych wydarzeń przesłoniło ich istotę – narodziny nowego pokolenia, które w życiu publicznym upomniało się o odwagę i prawdę, dając temu wymowne świadectwo w swojej twórczości. To z tej postawy i z tego myślenia narodziła się Nowa Fala w poezji, „Spadanie”, „Jednym tchem” i „Retrospektywa” oraz Salon Niezależnych.
Pokolenie 68 uczyniło z kultury studenckiej coś więcej niż tylko niszowe miejsce artystycznej samorealizacji, poszukiwań i eksperymentów. Wprowadziło do niej element buntu i niezgody na zastaną rzeczywistość, a nade wszystko upomniało się o podstawowe wartości, takie jak prawda, godność, wolność, tolerancja i sprawiedliwość. Zaznaczyło też dobitnie swoją obecność w światowym ruchu kontestacji i kontrkultury, dzięki czemu najlepsze dokonania młodych polskich twórców weszły do międzynarodowego obiegu. Potencjał intelektualny i artystyczny tego pokolenia sprawił, że kultura studencka w pierwszej połowie lat 70. przeżywała swój najlepszy okres. Szczególnego znaczenia nabierają te propozycje i dokonania artystyczne, które mieszczą się w ramach tzw. kultury alternatywnej. W odróżnieniu od kontestacji jako żywiołowego ruchu zmierzającego do destrukcji zastanego porządku społeczno-politycznego (studencka rewolta), kontrkultura nie zatrzymała się na etapie buntu, negacji i odmowy, lecz podjęła wysiłek intelektualny i artystyczny, aby sformułować własny, całościowy światopogląd. Mieściła się w nim nowa wizja społeczeństwa i człowieka. Bywało, że przybierała ona kształt utopii, kiedy zakładała, że twórczość jest podstawową właściwością ludzkiej egzystencji i manifestuje się we wszystkich przejawach życia. Z tego przeświadczenia płynęły daleko idące konsekwencje w rozumieniu sztuki. Podważony został dotychczasowy status artysty i jego rola w społeczeństwie. W zakresie estetyki i poetyki preferowano wielostylowość, heterogeniczność, upodobanie do parodii, pastiszu i kolażu, zacierano granice między kulturą elitarną i popularną. Ale mimo tych elementów ludycznych kontrkultura była w swej istocie pryncypialna i serio traktowała swoją misję społeczną i artystyczną. W polskim wydaniu kontrkultura była znacznie bardziej wyczulona na etykę niż na estetykę i poetykę, a postawa nieufności i niezgody na nieprawości współczesnego świata była jej znakiem rozpoznawczym.
Najbardziej wyraziste i tworzące zwartą wspólnotową formację intelektualno-artystyczną pokolenie 68 było krytycznie usposobione do poprzedników, co się najbardziej ujawniło w literaturze, a prawie wcale w teatrze, ale także podzieliło się wewnętrznie w wyniku wyborów ideowo-politycznych dokonanych po marcu 1968 roku.
Jego następcy, nazwani „nowymi rocznikami”, pokoleniem „nowej prywatności” lub pokoleniem 76, za podstawę swojej odrębności uznali krytycyzm wobec dokonań Nowej Fali w płaszczyźnie estetycznej, przy deklarowanej aprobacie dla postawy etycznej poprzedników. Bieg wydarzeń historycznych jednakże sprawił, że trzecie pokolenie twórców kultury studenckiej, które się ostatecznie uformowało w latach 1980-1981 i stanu wojennego, będących przeżyciem generacyjnym zarówno dla pokolenia 76, jak i pokolenia „Brulionu”, miało do wyboru kulturę niezależną i drugi obieg (już od 1976 roku), lub działalność w instytucjach oficjalnych pod kontrolą władzy i patronatem reaktywowanego ZSP. W pierwszym przypadku temu pokoleniu groziło roztopienie się w żywiołowym, masowym ruchu solidarnościowym, a potem anonimowość w konspiracji, w drugim poczucie osamotnienia i braku szerszej akceptacji dla kontynuacji tego, co było najwartościowsze w kulturze studenckiej, a po stanie wojennym nie budziło już większego odzewu.
I tego dylematu nie udało się pozytywnie rozstrzygnąć żadnej ze stron aż do końca PRL-u.
Edward Chudziński („Kraków” 2011 nr 10)
W kwietniu 2011 odbyła się w Krakowie ogólnopolska konferencja na temat: Kultura studencka. Zjawisko – twórcy – instytucje, zorganizowana przez Fundację STU, Instytut Kultury UJ i Studium Dziennikarskie UR Wzięli w niej udział kulturoznawcy z kilku ośrodków akademickich w kraju i za granicą, krytycy i publicyści zajmujący się od lat kulturą studencką oraz liczne grono twórców i animatorów tejże kultury, reprezentujących trzy pokolenia: '56, '68 i tzw. nowe roczniki. Dorobek konferencji zawierać będzie publikacja książkowa, która ukaże się pod koniec roku. Naszym Czytelnikom udostępniamy wystąpienie dr Edwarda Chudzińskiego, jednego z organizatorów i autora projektu merytorycznego konferencji.
[ © 2008 INSTYTUT TEATRALNY IM. ZBIGNIEWA RASZEWSKIEGO [ projekt strony: mg85 i tokyo |